3 czerwca 2023, sobota

Skazani na współpracę – ruch „Solidarność” walczył z imperializmem Moskwy

Wbrew temu, co na początku lat dziewięćdziesiątych sądził amerykański politolog i filozof Francis Fukuyama upadek Związku Radzieckiego nie oznaczał „końca historii”, który przejawiać się miał ostatecznym zwycięstwem demokracji – jako systemu politycznego i wolnego rynku – jako doktryny ekonomicznej.

Szczególnie boleśnie przekonujemy się o tym w ostatnich kilkunastu miesiącach. Wszyscy jeszcze mamy przed oczami spektakularną porażkę demokracji w Afganistanie, której symbolem stały się zdjęcia helikopterów ewakuujących personel amerykańskiej ambasady w Kabulu. Odczuwamy to również podczas „krwawych” mistrzostw świata w piłce nożnej w Katarze, myśląc o tysiącach ofiar zmarłych przy wznoszeniu kolejnych aren piłkarskich. Warto też pamiętać, że w nowej, geostrategicznej układance świata potężną rolę odgrywają Chiny, pierwsze imperium postzimnowojennego świata, które udowodniło, że można odnieść sukces zupełnie odrzucając demokrację, a z wolnego rynku czerpiąc tylko w części.

Dla nas – Polaków i Ukraińców – ze względu na położenie geograficzne i bezpośrednie zagrożenie, najważniejszym przykładem porażki koncepcji Fukuyamy jest oczywiście Rosja. Kraj zrodzony na zgliszczach Związku Radzieckiego, który dość szybko odrzucił demokrację, nigdy w pełni nie poddał się procesom wolnorynkowym (warto tu przypomnieć słowa amerykańskiego senatora Johna McCaina, który nazywał Rosję „dużą stacją benzynową zarządzaną przez mafię udającą normalny kraj”) i przez kolejne dekady przekreślający pokojową koegzystencję z sąsiednimi narodami.

To nie polityka sezonowa

Historia, wbrew teoriom Fukuyamy, się nie skończyła. Dziś boleśnie to wszyscy odczuwamy… Przed nami wciąż rysuje się perspektywa wydarzeń, które będą nazywane „epokowymi”, „zmieniającymi losy milionów” i to zarówno w sposób pozytywny, jak i negatywny. To, jaka przyszłość nas czeka w dużej mierze zależy od nas samych. Od tego, czy będziemy gotowi zmierzyć się z wyzwaniami, czy weźmiemy odpowiedzialność za losy naszych ojczyzn, kontynentu i świata. Podejmując jednak strategiczne decyzje (a takie w ostatnich miesiącach podjęły nasze narody i prezydenci: ukraiński – broniąc swojej ojczyzny i polski – udzielając wsparcia walczącym sąsiadom) nie sposób nie przeanalizować historii, bowiem – jak mawiał Cyceron – ta jest najlepszą nauczycielką życia.

Wydanie „Tygodnika Solidarność” z lipca 1981 r. Tytuł ukazuje się do dziś. / fot. Wikimedia

Jeśli spojrzeć na historię mojego narodu, polskiego, to ostatnie stulecia (niezwykle kluczowe, gdyż przypadające na dynamiczny okres kolejnych rewolucji przemysłowych, powstania koncepcji praw człowieka czy współcześnie rozumianego pojęcia narodu) to okres walki z rosyjskim imperializmem. Z imperializmem, który i dziś podniósł swój łeb. Czy więc sytuacja, gdy Polska jest tak mocno zaangażowana w wojnę na Ukrainie może dziwić? W żaden sposób.

Świadomość zagrożenia ze strony Moskwy nie wynika w Polsce z sezonowej polityki, tylko traktowana jest jako stały element naszej racji stanu, dostrzegany przez kolejne generacje Polaków. Nie bez przyczyny w wielu polskich rodzinach można dostrzec prawdziwą sztafetę pokoleń – żołnierze Tadeusza Kościuszki wychowali powstańców listopadowych, ci z kolei powstańców styczniowych, których dziedzicami byli obrońcy z 1920 r. Po nich nastąpiło pokolenie walczące w II wojnie światowej i Żołnierze Wyklęci, którzy nie złożyli broni po 1945 r., dostrzegając w Związku Radzieckim kolejnego okupanta. Ostatnim pokoleniem, które musiało „walczyć” o odzyskanie polskiej suwerenności spod wpływów rosyjskich było pokolenie „Solidarności”.

Członkowie ruchu „Solidarność” od samego początku dostrzegali zagrożenie wynikające z rosyjskiej dominacji, czego wyrazem było posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej z 8 września 1981 r. Była to odezwa uchwalona przez I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” nazywana – ze względu na panującą podczas zjazdu atmosferę wolności – „pierwszym wolnym Sejmem powojennej Polski”. Było to symboliczne wypełnienie testamentu politycznego przeszłych pokoleń.

I Krajowy Zjazd delegatów NSZZ „Solidarność” odbył się w hali Olivia w Gdańsku. / fot. FotoPolska.eu

Leonid Breżniew, ówczesny I sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, po przeczytaniu tekstu posłania miał na posiedzeniu Biura Politycznego KC KPZR powiedzieć: „To niebezpieczny i prowokacyjny dokument. Słów w nim niewiele, lecz wszystkie biją w jeden punkt. Jego autorzy chcieliby posiać zamęt w krajach socjalistycznych, zdopingować grupki różnego rodzaju odszczepieńców”. Miał rację – członkowie „Solidarności”, podobnie jak przedstawiciele poprzednich pokoleń, zdawali sobie sprawę, że współpraca z narodami Europy Środkowo-Wschodniej pozwoli nam zabezpieczyć się przed ryzykiem dominacji ze strony Moskwy.

Do posłania sprzed ponad 40 lat nawiązali obecni członkowie NSZZ „Solidarność”, którzy w maju 2022 r., podczas jubileuszowego XXX Krajowego Zjazdu Delegatów rozpoczęli obrady od uchwalenia posłania dotyczącego sytuacji na Ukrainie.

Wypełnić dziedzictwo

W historii Polski potrzebę współpracy między narodami naszego regionu dostrzegał przede wszystkim ojciec polskiej niepodległości Józef Piłsudski, którego niezrealizowanym marzeniem politycznym było powstanie w Europie Środkowo-Wschodniej bloku państw, które stworzą swoisty bufor między Polską a Rosją. Narody te miałyby współpracować ze sobą dla własnego interesu, aby stworzyć blok będący przeciwwagą dla rosyjskiego zagrożenia.

Wśród współczesnych Polaków testament Piłsudskiego realizował tragicznie zmarły prezydent Lech Kaczyński, który o potrzebie współpracy mówił w 2008 r. w Tbilisi w trakcie rosyjskiej inwazji na Gruzję: „Jesteśmy tutaj, żeby wyrazić całkowitą solidarność. Jesteśmy prezydentami pięciu państw: Polski, Ukrainy, Estonii, Łotwy i Litwy. Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu sąsiedzi z północy, dla nas także ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy „nie!”. Ten kraj to Rosja. Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego niecałe 20 lat temu imperium wracają. Że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Otóż nie będzie. Te czasy się skończyły raz na zawsze”.

Gdy zainicjowałem ten przyjazd, niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko Wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem. I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!” – mówił w pamiętnych, a dziś już wiemy, że proroczych, słowach prezydent Lech Kaczyński.

Jeśli spojrzymy na historię naszego regionu z dalszej perspektywy, to dostrzeżemy, że postawa Polski, która znajduje się w czołówce państw wspierających Ukrainę zarówno w przestrzeni militarnej, jak i społecznej, wynika z interesu polskiej racji stanu, z pewnych imponderabiliów. To wartości, które z racji geopolitycznych będą niezmienne i wspólne dla Polski i Ukrainy, co w pewien sposób zmusza nas do współpracy, która przyniesie obopólne korzyści. Głęboko wierzę w to, że wydarzenia 2022 r. w historii zapiszą się jako jedne z tych przełomowych, przynajmniej w historii relacji polsko-ukraińskich. Bowiem historia nie skończyła się, jej karty wciąż są zapisywane. I to od nas, zarówno na poziomie indywidualnym, jak i narodowym, zależy jakimi literami.

Mateusz Kosiński – dziennikarz „Tygodnika Solidarność”

Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej z września 1981 r. przez I Krajowy Zjazd Delegatów Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” w Gdańsku.

Delegaci zebrani w Gdańsku na I Zjeździe Delegatów Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” przesyłają robotnikom Albanii, Bułgarii, Czechosłowacji, Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Rumunii, Węgier i wszystkich narodów Związku Radzieckiego  pozdrowienia i wyrazy poparcia. Jako pierwszy, niezależny związek zawodowy w naszej powojennej historii głęboko czujemy wspólnotę naszych losów. Zapewniamy, że wbrew kłamstwom szerzonym w waszych krajach, jesteśmy autentyczną, 10-milionową organizacją pracowników, powołaną w wyniku robotniczych strajków. Naszym celem jest walka o poprawę bytu wszystkich ludzi pracy. Popieramy tych z was, którzy zdecydowali się wejść na trudną drogę walki o wolny ruch związkowy. Wierzymy, że już niedługo wasi i nasi przedstawiciele będą się mogli spotkać celem wymiany związkowych doświadczeń.

Posłanie XXX Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” z maja 2022 r.

I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” 41 lat temu przesłał walczącym o godność Człowieka pracy – zwłaszcza w krajach obozu komunistycznego – wyrazy poparcia i nadziei. Dzisiaj istota tego posłania jest szczególnie aktualna. W imię totalitaryzmu, wyrosłego na komunistycznej tradycji, zabito tysiące ludzi na Ukrainie i nadal zagrożone jest życie kolejnych tysięcy. Miliony ludzi straciły swoje domostwa i dorobek życia. Ukraińcom odmawia się prawa do własnej ojczyzny, do samostanowienia, do wolności. Podobna groźba kierowana jest też do innych narodów. Dlatego my, Delegaci zebrani na XXX Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ „Solidarność”, wołamy z całą mocą do Rosjan – NIE ZABIJAJCIE!

Z taką samą mocą wołamy do wszystkich pełniących jakąkolwiek władzę w świecie, jak i mających wpływ na te władze – NIE POZWALAJCIE ZABIJAĆ!

Żadne argumenty nigdy nie usprawiedliwią nawet najmniejszego wsparcia dla agresora, którym wobec Ukrainy jest Rosja. Tak jak wtedy – w 1981 r. przesyłamy robotnikom i wszystkim ludziom żyjącym na Ukrainie, wolnym Białorusinom, odważnym Gruzinom oraz innym narodom byłego Związku Sowieckiego – pozdrowienia i wyrazy poparcia. Głęboko czujemy wspólnotę naszych losów. Jesteśmy z Wami i do tego zjednoczenia wzywamy wszystkich pracowników Europy – zarówno tej części, która zrzuciła pęta komunizmu, jak i tej, którą ominęło nieszczęście życia w komunistycznym totalitaryzmie.

Wzywamy więc wszystkich związkowców i pracowników w Europie do takiej solidarności, której ceny nie sposób wyrazić w euro. Ukraińcom przesyłamy wyrazy wsparcia, otuchy i niewzruszonej nadziei na sprawiedliwy pokój.

Powiązane artykuły

spot_img

Wywiady