Tego, co było, już nie ma. Podstawowego poczucia bezpieczeństwa, normalności, spokoju i przekonania, że okropne rzeczy znane z kart historii już nie mają prawa się powtórzyć. Jak więc zrozumiale opowiadać świat, który zmienia się na naszych oczach? Co teatr może robić, a czego nie powinien robić w obliczu wojny?
Zastanawiając się nad tym, co zmieniło się w łódzkim Teatrze Kamila Maćkowiaka od czasu rosyjskiej napaści na Ukrainę, moją pierwszą myślą było: wszystko. Każde wyjście naszych aktorów na scenę – szczególnie te pierwsze, na przełomie lutego i marca, ale i kolejne – miało już zupełnie inne znaczenie. Zmieniła się motywacja osób, które do nas przychodzą, jakby chcieli powiedzieć: dajcie nam chwilę pobyć w innym świecie. Jednak nasi mądrzy, empatyczni i wspaniali widzowie nie chcieli jedynie uciekać od trudnej, niezrozumiałej, przytłaczającej rzeczywistości, wybierając wyłącznie komediowy repertuar, którego akurat w naszym teatrze jest najmniej. Przychodzili i dalej przychodzą do Teatru Kamila Maćkowiaka, aby i w wymagających spektaklach, takich jak „Śmierć i dziewczyna”, „Klaus – obsesja miłości” czy ostatniej produkcji „Mężczyzna z różowym trójkątem” znaleźć klucz do zrozumienia prawdy o człowieku. I zgodnie przyznają w po spektaklowych rozmowach z nami, że trudne pytania, zadawane przez aktorów ze sceny, brzmią zupełnie inaczej po 24 lutego 2022 roku. I prowokują zupełnie inne odpowiedzi.
Chciałabym na łamach „Wiesz Więcej” podzielić się historią wyjątkowego projektu, który najlepiej obrazuje to, jak widzimy rolę teatru we współczesnych, niespokojnych czasach.
W listopadzie 2021 roku odbyła się premiera spektaklu „Zombi” Christiana Lollike w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego. Spektakl opowiada historię trzech przystojnych i ambitnych, ale nie narzekających na zbyt wiele propozycji zawodowych aktorów. Postanawiają zatem wziąć sprawy w swoje ręce i napisać scenariusz do hollywoodzkiego, kasowego hitu kinowego. W tych rolach występują: Kamil Maćkowiak, Karol Puciaty i Mateusz Rzeźniczak. Jako temat wybierają świat zombi, ale w wersji uwspółcześnionej, czyli „ludzi pozbawionych życia, pozbawionych wiary, pozbawionych nadziei, pozbawionych przyszłości”.
Sztukę w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego warto jednak zobaczyć nie tylko ze względu na aktualną, bolesną, wręcz drapiącą w gardło treść, ale również dla nawiązującej do stand-upu formy, układającej się w zaskakujące, trans-teatralne show, gdzie pytania graniczne wypowiadane przez głównych bohaterów przeplatane są występami trzech kolorowych ptaków – drag queens: Lukrecji, Zicoli i Lady Brigitte.
Rzeczywistość zaskoczyła mocno zarówno nas, zespół Teatru Kamila Maćkowiaka, jak i naszych widzów, bowiem decydowaliśmy się na produkcję spektaklu na początku 2021 roku, gdy temat uchodźców był w Polsce bardzo odległy – zasłyszany z mediów, podpatrzony na zagranicznych wakacjach, zupełnie nie „nasz”. Do niedawna, w kontekście europejskim, dotyczył przede wszystkim krajów basenu Morza Śródziemnego i właśnie w takim kontekście został napisany tekst Lollike. O tym, jak boleśnie aktualny stał się ten spektakl, przekonaliśmy się już dwa razy – podczas przygotowań do listopadowej premiery, gdy nastąpiła kulminacja kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej, a później po 24 lutego 2022 roku. Ironiczny, sarkastyczny tekst, który zaskakującą konwencją i bezkompromisowymi treściami zmusza widzów do rachunku sumienia, był już przez nas dwukrotnie aktualizowany. Bo czy ma sens jeszcze pytanie zadawane ze sceny: „czy możesz powiedzieć, że twoje dzieci w ciągu swojego życia nie doświadczą wojny”? Czy można mówić o uchodźstwie w 2022 roku, nie odnosząc się do kryzysu na granicy polsko-białoruskiej? Jak nie stracić sensu spektaklu, w którym bohaterowie kłócą się o kwestie przyjmowania uchodźców do domu, gdy doskonale wiemy, że wiele z osób siedzących na widowni jest aktywnie zaangażowana w pomoc przyjaciołom z Ukrainy, a jednocześnie strach przed obcym i nieznanym siedzi głęboko w każdym z nas? Czy zobojętnieliśmy na otaczające nas dramaty i trudne wybory? Czy znajdujemy się w coraz bardziej zamkniętych kręgach, które otaczają siebie i innych niewidzialnym murem pod płaszczykiem pozornej miłości do bliźniego?
Wierzę, że misją teatru jest zadawanie ważnych pytań, a widzowie traktują wizytę w teatrze również jako formę terapii. Czuję, że podejmując temat uchodźstwa na deskach teatru, powinniśmy kierować się przede wszystkim zasadą Hipokratesa: po pierwsze nie szkodzić. Nie oznacza to jednak zachowawczości czy autocenzury, a wzięcie odpowiedzialności za słowa, również te prowokujące, które padają ze sceny. Widząc przejęte, pełne refleksji twarze widzów, wychodzących z pokazów „Zombi” wierzę, że zrobiliśmy co w naszej mocy, żeby głos teatru w czasie wojny za naszą wschodnią granicą był odważny, ale nie lekkomyślny, prawdziwy, ale empatyczny.

Małgorzata Grodzińska – wiceprezes Fundacji Kamila Maćkowiaka, pozarządowej instytucji, która od 10 lat prowadzi w Łodzi niezależny teatr. Fundacja wyprodukowała 15 spektakli – od komedii, przez dramaty, po psychologiczne monodramy. Teatr Kamila Maćkowiaka to ukochany teatr łodzian, w jego repertuarze znajdują się takie hity jak „Diva Show”, „Niżyński” czy „Śmierć i dziewczyna”. Gra w Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Strona: www.fundacjamackowiaka.org