3 czerwca 2023, sobota

Ambasador RP przy ONZ: Rosja, jako członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, nie powinna decydować we własnej sprawie; system zawiódł (wywiad)

Rosja nie powinna być pełnoprawnym członkiem w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i decydować we własnej sprawie. System międzynarodowego bezpieczeństwa został podważony, okazał się niewydolny i zawiódł – mówi w rozmowie z „Wiesz Więcej” Krzysztof Szczerski, ambasador i Stały Przedstawiciel Polski przy ONZ. Dodaje, że Polska pozostaje jednym z najbliższych sojuszników Ukrainy w ONZ, a przez ostatnie 12 miesięcy siła polskiej dyplomacji na świecie wzrosła.

Mija rok od rozpoczęcia najazdu zbrojnego Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Jak przez ten czas zmieniało się nastawienie w najwyższych instytucjach i ciałach ONZ? Jak ewoluowały procesy decyzyjne i strategia działania ONZ?

Istnieją mechanizmy prewencyjne w systemie międzynarodowym, które powołane zostały do zapobiegania agresji. System ONZ, o którym jeszcze będę mówił, zawiódł. Pojawiły się porównania do poprzedniczki ONZ – Ligi Narodów – która to poniosła całkowitą porażkę, nie zapobiegając wybuchowi II wojny światowej. Bezpośrednio po 24 lutego, obserwowaliśmy swoisty szok i nieporadność w strukturach ONZ w obliczu nagłego kryzysu, który wkrótce okazał się mieć wiele formatów – od czysto militarnego, przez humanitarny i uchodźczy po żywnościowy, energetyczny i ekologiczny. Z drugiej strony Zgromadzenie Ogólne ONZ bardzo szybko przyjęło przytłaczającą większością głosów kluczową rezolucję jednoznacznie określającą postępowanie Rosji jako agresję łamiącą prawo międzynarodowe. Podobnie ONZ zdefiniowało sytuację przyjmując inne rezolucje: dotyczącą humanitarnych konsekwencji rosyjskiej agresji na Ukrainę, potępiającą nielegalną aneksję obwodów ukraińskich, a także dotyczącą zadośćuczynień za zniszczenia. Takie stanowisko ONZ będzie miało niezwykle istotne znaczenie dla przyszłych rozwiązań pokojowych, czy ubiegania się o wypłatę reperacji.

Z czasem zaobserwowaliśmy usprawnienie działań samej Organizacji w reagowaniu kryzysowym, a także bardzo istotną rolę, jaką ONZ odgrywa przy tzw. porozumieniu zbożowym, czy w wymianie jeńców. ONZ stało się również kluczowym kontrybutorem pomocy humanitarnej. Wiele mogłoby być zrobione lepiej, wiele jeszcze jest do zrobienia. Poza rolą prewencyjną, która nie została należycie spełniona, istnieje jeszcze pole do działania dla ONZ w zakresie osiągnięcia pokoju. Pokoju sprawiedliwego, budowanego na zasadach prawa międzynarodowego, nieuznającego ich naruszania w imię chwilowego kompromisu.

Czy rola Rosji na forum ONZ jest w jakiś sposób ograniczona, czy też nadal cieszy się pełnią praw jak każdy inny członek Narodów Zjednoczonych?

Odpowiem przytaczając sytuację, jaka miała miejsce przed głosowaniem wspomnianej rezolucji z 2 marca 2022 roku uznającej Rosję za agresora i żądającej zakończenia wojny. Dzień wcześniej minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow stwierdził, że Rosja ma wielu przyjaciół. Tymczasem rezolucji nie poparło jedynie pięć państw: Białoruś, Erytrea, Korea Północna, Syria i sama Rosja. Rosja jest niewątpliwie izolowana przez liczne państwa, które nie zgadzają się już na business as usual. Pozostaje jednak pełnoprawnym członkiem Organizacji i stałym członkiem jej istotnego organu, jakim jest Rada Bezpieczeństwa, w którym ma prawo weta. Ponadto Rosja deleguje licznych urzędników zatrudnionych w Sekretariacie ONZ i cieszy się wpływami personalnymi, co nie pozostaje bez znaczenia dla prac Organizacji. To, co udało się przeprowadzić, to zawieszenie członkostwa Rosji w Radzie Praw Człowieka. Trudno byłoby ustanowić jednak automatyczny mechanizm zawieszenia w prawach członka ONZ przy spełnieniu określonych przesłanek, niemniej pytania dotyczące przyszłego statusu Rosji-agresora, są stawiane i uzasadnione.

No właśnie – wspomniał pan, że Rosja nadal zasiada w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, mimo że jest jawnym agresorem i dopuszcza się zbrodni wojennych. Czy nie pora na zmianę statutu, zasad funkcjonowania Rady Bezpieczeństwa?

Cały system Narodów Zjednoczonych zaprojektowany został, aby rozwiązywać problemy ludzkości, a przede wszystkim utrzymać międzynarodowy pokój i bezpieczeństwo. By te cele osiągnąć, ustalono określone zasady opisane w Karcie Narodów Zjednoczonych. Główną odpowiedzialność za utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa powierzono Radzie Bezpieczeństwa. Tymczasem, tak jak pan wspomniał, stały członek tej Rady – Rosja – dopuszcza się zbrojnej, całkowicie nieuzasadnionej agresji na państwo członkowskie ONZ. Brutalnie łamie wszystkie podstawowe zasady Karty i szerzej prawa międzynarodowego. System został podważony, okazał się niewydolny. Poniósł porażkę. Dlaczego mamy oczekiwać, że jawny agresor dopuszczający się zbrodni wojennych miałby wypełniać prawidłowo funkcję strażnika międzynarodowego pokoju? Moim zdaniem Rosja nie powinna decydować we własnej sprawie i w obecnej sytuacji cieszyć się pełnoprawnym członkostwem w Radzie Bezpieczeństwa. Jej prawo do używania weta we własnej sprawie, mówiąc najprościej, kłóci się z poczuciem sprawiedliwości. Działania Rosji są bowiem sprzeczne z jej formalną rolą jednego z gwarantów ładu międzynarodowego.

Czy zasady funkcjonowania Rady i jej skład powinny zostać zmienione? To zależy od woli politycznej głównych państw świata. Warto, by problem ten stawiać i toczyć rozmowy tego dotyczące. Musimy sobie jednak zdać sprawę, że aktualne rozwiązania, stworzone u zarania Organizacji, czynią jakiekolwiek zmiany bardzo trudnymi do przeprowadzenia i wymagałyby olbrzymiej jedności i determinacji społeczności międzynarodowej. Zagadnienie to jest jednak żywe, a różne opcje są przedmiotem dyskusji.

Jak z perspektywy Nowego Jorku wygląda zainteresowanie społeczności międzynarodowej tym, co się dzieje na Ukrainie? Czy nie ma pan wrażenia, że „świat” lub „kolektywny Zachód” po roku wojny ma już nieco mniej wyostrzone zmysły na to, co się dzieje na wschodzie Europy?

To, co należy brać pod uwagę przy pracach ONZ, to fakt, że jest to Organizacja o charakterze globalnym, a agresja Rosji na Ukrainę – pomimo swego wyjątkowego charakteru wynikającego z tak jednoznacznego pogwałcenia wszystkich zasad Karty Narodów Zjednoczonych – nie jest jedynym tematem na agendzie prac ONZ. Jak się okazało, wojna ta ma efekty nie tylko regionalne, ale i globalne jak chociażby wspomniane kryzysy żywnościowe i energetyczne. Polska wkłada duży wysiłek, aby temat rosyjskiej agresji utrzymać wysoko na agendzie polityki światowej, ale pozostaje otwarta na dyskusje na inne kwestie. Uważamy, że bez zaangażowania i wrażliwości wobec wyzwań stojących przed różnymi członkami społeczności międzynarodowej, nie bylibyśmy wiarygodni w oczekiwaniu tego samego w odniesieniu do wojny w Europie. Pamiętajmy jednocześnie, że wojna rosyjsko-ukraińska z perspektywy świata to tylko jeden z wielu trwających obecnie dramatów. Przypomnę, że toczy się dziś na świecie kilkanaście krwawych wojen, a obok takich konfliktów jak Syria, Jemen czy Libia, jest jeszcze wiele innych nierozwiązanych problemów ekonomicznych czy ekologicznych.

Przez wiele państw wojna na Ukrainie jest postrzegana diametralnie inaczej niż przez nas – niektórzy widzą ją jako obcy im problem relacji Zachód-Rosja i z tego powodu nie chcą być „wciągani w tę awanturę” rodem z czasów Zimnej Wojny. Inni uważają za najistotniejszy fakt, że ten konflikt pogłębia ich już i tak trudną sytuację gospodarczą. Są wreszcie państwa pod silnym rosyjskim wpływem ze względu na powiązania wojskowe, polityczne czy gospodarcze albo też ze względu na fakt, że Rosja jest po prostu sojusznikiem w ich lokalnych, czy regionalnych konfliktach. Warto też zdawać sobie sprawę, że jest grupa państw i część ich opinii publicznej, która przyjmuje rosyjską narrację o „agresywnej polityce Zachodu” w naszym regionie rzekomo zagrażającej Rosji. Ta „agresywna polityka Zachodu” miałaby być przyczyną tej wojny. Inni wreszcie nie chcą, by „Zachód” – czyli USA – wyszedł z konfrontacji z Rosją silniejszy i jako jej zwycięzca, a Rosja osłabiona i pokonana, bo to nie leży w ich interesie. Wszystkie te kraje nigdy nie zrobią nic przeciw Rosji a wręcz odwrotnie: będą ją w wielu momentach popierać. Zresztą ta ostatnia opinia: „by nie osłabiać zanadto Rosji” wybrzmiewa nawet z ust ważnych polityków w krajach Unii Europejskiej.

Nie dziwmy się więc różnym głosom, jakie padają na ten temat w innych częściach świata, tylko słuchajmy i znajdujmy odpowiedzi na te opinie. Musimy odnosić się do tych postaw ze zrozumieniem, zwalczać wrogie narracje i dezinformacje, a promując naszą agendę, nie zapominać o innych potrzebach. Prezentujemy wojnę na Ukrainie w szerokim kontekście geopolitycznym.

Jak oceni Pan rolę dyplomacji Polski w tych wydarzeniach? Czy faktycznie jesteśmy jednym z głównych partnerów Ukrainy i krajem słyszanym wśród innych przedstawicieli ONZ?

Mówi się, że „dyplomacja cichnie, gdy grzmią armaty”. Nie do końca jest to prawda. Dla naszej dyplomacji, od początku rosyjskiej agresji, panuje bardzo intensywny czas. W samym ONZ bardzo mocno działamy, aby utrzymać temat wojny wysoko na agendzie. Aktywnie bierzemy udział w debatach na forum Zgromadzenia Ogólnego czy w posiedzeniach Rady Bezpieczeństwa ONZ, pomimo że nie jesteśmy jej aktualnymi członkami. Współorganizowaliśmy również nieformalne spotkanie Rady poświęcone niszczeniu przez Rosję dziedzictwa kulturowego Ukrainy. Zwalczamy próby narzucania przez Rosję fałszywych narracji wokół agresji. Do tego dochodzą setki nieformalnych konsultacji z dyplomatami innych państw, podczas których przybliżamy nasze stanowisko. Mamy liczne aktywności polskiego rządu i prezydenta RP. W 2022 roku Polska przewodziła Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, czyniąc agresję Rosji na Ukrainę głównym elementem prac organizacji i stając zdecydowanie w obronie wspólnych zasad i wartości OBWE. Ogromną pracę w odniesieniu do agresji Rosji wykonują również placówki dwustronne Polski na całym świecie. Polska dyplomacja jest zatem aktywna na każdym szczeblu i zdecydowanie sprawia to, że jesteśmy krajem słyszanym i słuchanym, a nasza ekspertyza jest ceniona. Należymy do najbliższych partnerów Ukrainy i jej sojuszników na forum ONZ, czego wyraz bardzo często dają przedstawiciele obu państw.

Czy można zatem powiedzieć, że pozycja Polski na arenie międzynarodowej przez te 12 miesięcy znacząco wzrosła?

Tak, zdecydowanie. Fenomen polskiej pomocy humanitarnej dla uchodźców, niezwykle wielowymiarowe wsparcie dla Ukrainy, nieprzejednanie w obronie zasad prawa międzynarodowego, zapobiegliwość w dywersyfikacji źródeł gazu, poważne traktowanie konieczności wzmacniania zdolności obronnych, a także to, że niestety mieliśmy rację, ostrzegając przed rosyjskim imperializmem, składają się na wzmocnienie naszej pozycji i polskiej dyplomacji na arenie międzynarodowej.

Siedziba ONZ w Nowym Jorku w sąsiedztwie gestów solidarności z Ukrainą.

Wojny między narodami – niezależnie od ich powodów, skali i efektów – są nieuniknionym elementem współistnienia cywilizacji. Były, są i będą. Pytanie jednak, jak takie ciała jak ONZ mogą minimalizować ich negatywne skutki? Czy wojna na Ukrainie nie powinna prowadzić do zmiany mandatu i trybu funkcjonowania ONZ? Wydaje się, że prawo veta, które mogą stosować wybrane kraje, jest dysfunkcyjne. Pytanie zatem – czy światowa dyplomacja może stworzyć inne ciało odpowiedzialne za bezpieczeństwo świata?

ONZ jest kolejną organizacją, po Lidze Narodów, która w założeniu powinna zapobiegać konfliktom zbrojnym. Wszyscy jesteśmy świadomi dysfunkcji płynących chociażby ze wspomnianego prawa weta. Tak jak wspomniałem, sposoby usprawnienia istniejących mechanizmów są dyskutowane. Nie wydaje się, aby tworzenie nowych organizacji było dobrym rozwiązaniem. Pamiętać musimy, że taka organizacja zawsze będzie tak silna i skuteczna, jak pozwolą na to państwa członkowskie. Jako społeczność międzynarodowa musimy wykazać się determinacją przy udowodnieniu, że wojny nie mogą stanowić metody rozwiązywania sporów i skupić się na wspólnym przezwyciężaniu trudności stojących przed ludzkością.

Na koniec, żebyśmy nie kończyli rozmowy zbyt negatywnie, dwa milsze akcenty. Po pierwsze – jakie potrafiłby pan wskazać pozytywy dla Polski i Ukrainy będące efektem trwających od roku wydarzeń na Ukrainie?

Zbliżenie między Polską a Ukrainą ma wymiar historyczny i głęboko wierzę, że trwać będzie po zakończeniu działań wojennych, przy odbudowie kraju i na długo potem. Mamy do czynienia z nowym wymiarem relacji między zarówno rządami, jak i obywatelami. Potrafimy przezwyciężać zaszłości historyczne i skupiać się na palących wyzwaniach. Wiem, że nasze relacje mogą stanowić inspirujący przykład dla wielu narodów w różnych regionach świata.

I po drugie – jakie pozytywy dla świata, dla szeroko rozumianej społeczności międzynarodowej, mogą płynąć z omawianych przez nas wydarzeń?

Tu wiele zależy od tego, jak społeczność międzynarodowa zachowa się w obliczu trwającej wojny i możliwości zawarcia pokoju. Czy wygra zmęczenie wojną i osiąganie szkodliwych na dłuższą metę kompromisów, czy też przeważy potrzeba trwania przy zasadach i ochrony ładu międzynarodowego. Ta straszliwa agresja powinna zakończyć się jako lekcja dla samej Rosji i wszystkich państw na przyszłość – zbrojna agresja nie przynosi żadnych korzyści, nie może stanowić narzędzia polityki, a reakcja społeczności międzynarodowej w żaden sposób nie będzie jej sankcjonować ani pozwalać agresorom i zbrodniarzom na zachowanie twarzy. I Polska uczyni wszystko, aby ta lekcja została odrobiona. Raz na zawsze.

Nikodem Chinowski – redaktor naczelny gazety „Wiesz Więcej”

Krzysztof Szczerski – Ambasador, Stały Przedstawiciel RP przy ONZ w Nowym Jorku od 2021 roku. Wcześniej m.in. szef Gabinetu Prezydenta Polski oraz szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta Polski. Profesor nauk społecznych, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Powiązane artykuły

spot_img

Wywiady