7 czerwca 2023, środa

Jamala: Od początku wojny boję się czytać wiadomości od znajomych (wywiad)

„Walсzyć. Ratować. Kochać” – to obecne credo Jamali, zwyciężczyni Eurowizji 2016 i uczestniczki polskiej edycji „Tańca z Gwiazdami”. Wraz z rozpoczęciem przez Rosję wyniszczającej wojny na pełną skalę, piosenkarka wstąpiła w szeregi kulturalnego frontu Ukrainy. Jamala opowiedziała „Wiesz Więcej” o trudnościach i sukcesach na swojej drodze.

Jamala, jak dostałaś zaproszenie do udziału w polskiej edycji „Tańca z Gwiazdami”? Czy od razu zgodziłaś się na propozycję współpracy?

Kiedy dostałam zaproszenie od stacji Polsat, nie zgodziłam się od razu. W tym czasie odwiedziłam prawie 30 krajów z koncertami, programami rozrywkowymi i maratonami, dzięki czemu przeprowadzano zbiórki pieniężne na wsparcie Ukrainy. Z czasem stało się jasne, że temat wojny na Ukrainie stopniowo znika z ekranów, nawet w Polsce. Przemyślałam to i zaczęłam ostrożne negocjacje: co możemy zrobić podczas tego show, żeby pomóc? Oczywiście musiał to być jakiś przekaz społeczny. Tym samym po raz pierwszy w historii projektu „Taniec z Gwiazdami” ruszyła zbiórka pieniędzy na antenie. I bardzo się cieszę, że udało mi się ten pomysł zrealizować.

Dla mnie udział w tym projekcie był trudny zarówno fizycznie, jak i psychicznie. To ponad dwa miesiące żmudnej pracy przez 12 godzin na sali. Trudno jest ciągle wychodzić na parkiet i wykonywać tak różne tańce. Uważam, że nasz – wspólnie z Jackiem Jeschke – udział z w konkursie był godny. Jacek bardzo mnie wspierał i był wyrozumiały.

Czy wiesz już, ile pieniędzy dzięki „Tańcowi…” udało się zebrać na rzecz ukraińskich dzieci?

Nie, jeszcze nie wiem. Zbiórka wciąż trwa na stronie. Po jej zakończeniu Fundacja Polsat powinna opublikować tę informację. Zebrane pieniądze zostaną przekazane na wsparcie dzieci, które w czasie wojny znalazły schronienie w Polsce.

Na początku wojny znalazłaś schronienie w Turcji. Ale po „Tańcu z Gwiazdami” zostałaś w Polsce, nagrywasz piosenki. Planujesz tutaj jakieś nowe projekty? Jakie są twoje wrażenia z życia w Polsce?

Po zakończeniu „Tańca z Gwiazdami” miałam koncerty w Warszawie i Toruniu. Jestem niesłychanie wdzięczna publiczności w Polsce, bardzo ciepło mnie powitali. Teraz często się martwię, czy moje koncerty nie są zbyt smutne, ale z drugiej strony rozumiem, że to jest taki czas. Przy okazji koncertu w Muzeum Bohdana i Warwary Chanenko w Kijowie pieniądze ze sprzedaży biletów przeznaczono na potrzeby 57. brygady, która walczy w obwodzie chersońskim. Te środki poszły na przyrządy celownicze. Część dochodów ze sprzedaży biletów na koncert w Warszawie była również przeznaczona dla Zbrojnych Sił Ukrainy. Uważam, że wszystkie dzisiejsze koncerty to także walka. Misją artysty jest przypominanie o wojnie, zbieranie funduszy i zapobieganie zniknięciu Ukrainy z ekranów. Tak minął rok 2022 i tak też zaczął się rok 2023.

Pod koniec zeszłego roku zostałam zaproszona na ceremonię wręczenia nagród Kennedy Center Honors, gdzie rozmawiałam z Hozierem i Brandi Carlile. Nadal nie mogę uwierzyć, że można pracować przez rok, a potem nagle znaleźć się na scenie z ludźmi, którzy inspirują cały świat. Tam, w Waszyngtonie wzięłam również udział w spotkaniu z rodziną Bidenów.

Podczas swojej kariery estradowej pewnie często spotykałaś Wołodymyra Zełenskiego, zanim został prezydentem. Powiedz, czy osobiście spodziewałaś się, że będzie z taką desperacją walczył i będzie w stanie zjednoczyć prawie cały świat wokół Ukrainy?

Waleczność Zełenskiego mnie nie zaskoczyła, natomiast dała siłę, by iść do przodu przez ten rok. Znam go po prostu jako dobrego człowieka. Nie mieliśmy przyjacielskich relacji, ale kiedy razem pracowaliśmy, na przykład podczas występów w „95. Kwartale” lub innych miejscach, zawsze pozostawało u mnie przyjemne wspomnienie tej współpracy.

Kiedy latem 2021 roku organizowano „Platformę Krymską”, a potem odbywały się obchody 30. rocznicy odzyskania przez Ukrainę niepodległości, występowałam kilka razy dziennie, na różnych scenach. Nawet nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradziłam. Na „Platformie Krymskiej” wyszłam na scenę, podczas gdy na sali było 42 przedstawicieli innych krajów, w tym prezydenci i premierzy. Ale pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłam ze sceny, były oczy Wołodymyra Zełenskiego i ten moment utkwił mi w pamięci. Myślę, że to świetny facet. Teraz jest ważnym punktem oparcia dla wszystkich Ukraińców.

Z którą z ukraińskich gwiazd współpracujesz obecnie lub po prostu jesteś w bliskim kontakcie?

Z zespołem „DahaBrakha”. Najczęściej komunikujemy się z nimi i spotykamy się na salach koncertowych. Niedawno śpiewaliśmy razem na dużej scenie.

W jednym z postów na Instagramie napisałaś, że podczas kolejnego ataku na Kijów zniszczono kawiarnię twojego męża. Ktoś bliski twojej rodzinie został wtedy ranny?

Dzięki Bogu nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Tylko jeden barista został lekko ranny – w jego kierunku poleciał kawałek szkła. Całe szczęście, że bomba nie trafiła w budynek, w którym znajduje się kawiarnia, bo on jedynie został uszkodzony falą uderzeniową.

Strata przez Ukrainę czego boli cię najbardziej w tych trudnych miesiącach wojny na pełną skalę?

Trudne pytanie. To tak, jakby zapytać, którego syna kocham bardziej: starszego czy młodszego. Och, jak martwiliśmy się, kiedy bombardowali Mariupol! No i zajęcie Melitopola – miasta, w którym chodziłam do szkoły. Mieszkałam tam do ukończenia czwartej klasy. To wszystko jest takie rodzinne. Bolą mnie zarówno straty ludzkie, jak i terytorialne.

A jakie były najradośniejsze chwile w tym czasie?

Cieszyłam się za każdym razem, gdy Zbrojnym Siłom Ukrainy udawało się przemieścić do przodu i przesunąć linie kontrolowanych terytoriów. Wyzwolenie Chersonia było bardzo emocjonujące. Oczywiście cieszę się też z małych „zwycięstw”, gdy udaje się pozyskać środki na potrzeby ukraińskiej armii. To było niesamowite uczucie, gdy na przykład 3 marca w Berlinie poinformowano mnie, że zebrano 67 milionów euro na krajowych eliminacjach do Konkursu Piosenki Eurowizji, podczas których wykonałam piosenkę „1944”. Byłam zaskoczona, że udało się zebrać tak dużą kwotę.

Jak twoje dzieci radzą sobie z tym, że są ciągle w podróży, z dala od domu, od wszystkiego, co było znajome?

Mam szczęście, że mam siostrę, która mieszka w Stambule – kiedy zaczęła się wojna, miałam dokąd jechać. 28 lutego zostawiłam dzieci z siostrą, a sama pojechałam pracować, aby pomóc mojemu krajowi. Oczywiście było to trudne psychicznie. Ale bez pomocy mojej siostry nie byłabym w stanie zrobić tak wiele.

Teraz wiele rodzin jest rozdzielonych: mężczyźni są na froncie lub jako ochotnicy, kobiety z dziećmi są w bezpieczniejszych miejscach. Ty też jesteś w takiej sytuacji. Czy masz jakieś porady, jak utrzymać ciepło związku na odległość?

Mój mąż jest moim managerem i zarządza wszystkimi moimi sprawami. Nie opuszczał Ukrainy przez trzy miesiące, pracując całkowicie online, a teraz ma pozwolenie na towarzyszenie mi w wyjazdach służbowych. Pierwszy raz, pamiętam, widzieliśmy się w maju i to było dla mnie szczęście, bo przebywanie z dziećmi bez męża i jednocześnie bez managera jest strasznie trudne. Teraz rozumiem, jakie mam szczęście, bo tysiące par miesiącami nie widzi swoich bliskich.

Wymuszona separacja od bliskich jest niezwykle trudna moralnie. Prawie wszyscy nasi przyjaciele-mężczyźni teraz służą. A ja, kiedy tylko dostaję na telefon jakąś wiadomość, boję się ją przeczytać – nie wiesz, czy chcą ci tylko napisać „cześć”, czy powiedzieć ci coś tragicznego.

Nie znam tajemnicy jak utrzymać ciepło związku na odległość. Wszystko, co się teraz dzieje jest walką o tych, których kochasz. I kiedy walczysz, utrzymujesz to ciepło. Wciąż próbuję poskładać swoje życie pomiędzy ciągłymi występami i konferencjami. Firma męża pozostaje w Kijowie, dzieci chodzą do przedszkola w Warszawie, a ja sama żyję na walizach w ciągłych przeprowadzkach. Teraz jeszcze bardziej doceniam każdą chwilę z bliskimi.

Jak widzisz Ukrainę po zwycięstwie? Co zrobisz od razu po oficjalnym ogłoszeniu, że Ukraina pokonała wroga?

Naszym zwycięstwem będzie powrót wszystkich terytoriów do granic z 1991 roku. I oczywiście chcemy, aby Rosja odpowiedziała za swoje działania. Naprawdę chcę dla nich kary: żeby były procesy sądowe, na których można będzie zobaczyć ich twarze. Przede wszystkim marzę o przywróceniu sprawiedliwości. I żebyśmy mogli żyć swobodnie w domu: tworzyć, kochać, śpiewać.

Natalia Solońska – dziennikarka z Zaporoża; w Polsce uczestniczka projektu radiowego „Książki pod lupą”

Powiązane artykuły

spot_img

Wywiady